W tamtym tygodniu obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Tłumacza. Z tej okazji przygotowaliśmy poniższą infografikę. A dzisiaj chciałabym napisać trochę więcej na temat tego, kim są nasi tłumacze, skąd się biorą i dlaczego są dla nas (i dla Was!) tak ważnymi ludźmi… którzy nigdy nie zostaną zastąpieni technologią.
Zostań naszym Tłumaczem
Kim jest super Tłumacz?
TurboTłumacz to osoba, która ma odpowiednie doświadczenie i ekspertyzę w tłumaczeniu tekstów z jednego języka na drugi (np. z polskiego na angielski, niemiecki, francuski, hiszpański, włoski, czeski czy rosyjski). Wielu tłumaczy specjalizuje się w tłumaczeniu tekstów tylko w jednym kierunku, ale są też tacy, którzy potrafią tłumaczyć równie dobrze w obydwie strony. Oznacza to, że posługują się obydwoma językami na poziomie native speakera.
Zdarzają się też tłumacze, którzy na takim poziomie znają aż trzy języki i wtedy mogą tłumaczyć w aż sześciu kombinacjach językowych (np. znając polski, angielski i niemiecki tłumaczą z polskiego na angielski, angielskiego na polski, polskiego na niemiecki, niemieckiego na polski, angielskiego na niemiecki i niemieckiego na angielski). Zdolne bestie!
Naszymi Tłumaczami zostają tylko najlepsi – dzięki temu jesteśmy w stanie zagwarantować wysoki poziom tłumaczeń, mimo tego, że wszystkie są wykonywane ekspresowo. Ale więcej na ten temat za chwilę.
Skąd się biorą nas Tłumacze?
Tłumaczem – teoretycznie – może zostać każdy. Wystarczy wypełnić formularz zgłoszeniowy na naszej stronie i przejść test weryfikacyjny. Proces ten ciągle ewoluuje, ale jest zilustrowany całkiem dobrze przez poniższy filmik, którego obejrzenie polecam szczególnie aspirującym Tłumaczom.
Ale wracając do weryfikacji. Jedyne, czego oczekujemy od zgłaszających się do nas tłumaczy, to sprawne i dobre tłumaczenie tekstów. Wydawałoby się, że to „tylko tyle”, ale w praktyce okazuje się, że to „aż tyle”.
Bo tłumaczenie tekstów to sztuka i nie wystarczy mówić płynnie w dwóch językach, aby móc nazywać się tłumaczem. A już na pewno nie Tłumaczem :). Przyznaję bez bicia, że chociaż uczyłam się przez pięć lat w anglojęzycznych szkołach i zupełnie nie mam problemu z czytaniem, pisaniem czy mówieniem po angielsku… nie ufam swoim zdolnościom tłumaczeniowym. Kiedy muszę przetłumaczyć coś z polskiego na angielski albo w drugą stronę, wrzucam tekst do Tłumaczeń i czasami tylko przed wysłaniem lub publikacją zmieniam niektóre fragmenty, żeby bardziej dopasować je do mojego stylu pisania.
Tłumacze rozleniwili mnie ;). Ale też uświadomili mi, jak szybko dobrzy (doświadczeni i zafascynowani swoją pracą) tłumacze są w stanie przetłumaczyć tekst. Zdarza się, że jedną stronę tłumaczą w mniej niż godzinę! Dla mnie jest to niesamowite, bo nawet własne teksty tłumaczę o wiele dłużej. A przecież wiem, o czym są i co dokładnie autor miał na myśli. Ale pewnych wyrażeń po prostu nie potrafię przełożyć z jednego języka na drugi i muszę się posiłkować słownikami i wyszukiwarką Google. A Tłumacze te wyrażenia znają jak własną kieszeń.
A więc, zgłosić może się każdy, ale nie przyjmujemy do naszej bazy tłumaczy byle kogo. Tak naprawdę, w zależności od pary językowej, tylko 6-15% tłumaczy pozytywnie przechodzi naszą weryfikację.
Ale na tym nie koniec, bo na podstawie naszych własnych ocen oraz tych wystawianych przez klientów, na bieżąco monitorujemy czy nasi tłumacze „trzymają poziom”. Jeśli tak nie jest, to musimy się z nimi – z bólem serca (bo rozstania zawsze są trudne) – pożegnać. Wszystko po to, żeby nasi klienci zawsze byli zadowoleni z poziomu tłumaczeń, jakie od nas otrzymują.
Czy Tłumacze mają czas na spanie?
Patrząc na to, że nawet w środku nocy podejmują zlecenia, można by wywnioskować, że TurboTłumacze nigdy nie śpią. Zresztą, zawsze powtarzamy, że nasze usługi można zlecać 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, a więc na spanie nie ma czasu, prawda?
W rzeczywistości każdy Tłumacz pracuje kiedy chce i skąd chce. I spać też może kiedy chce :). Ale każdy tłumacz ma inny tryb pracy i dla jednych idealną porą na tłumaczenie jest środek nocy, dla innych 7:00 rano, a dla jeszcze innych przerwa na lunch w pracy (bo wielu z nich, jak na superbohaterów przystało, część dnia spędza w „zwyczajnej” pracy Tłumacza, a część ratując świat przed kiepskimi przekładami).
Czy Tłumacze lubią koty?
Wielu z naszych tłumaczy korzysta z narzędzi CAT (ang. computer-assisted translation). I są z nimi za pan brat, więc w tym sensie zdecydowanie lubią CAT-y :).
O tym, jak dokładnie działają programy wspomagające tłumaczenie pisaliśmy już gdzie indziej. Ale w telegraficznym skrócie, chodzi o to, że dzięki narzędziom CAT tłumacz może pracować szybciej i sprawniej, a także lepiej – oczywiście pod warunkiem, że korzysta z takich narzędzi w odpowiedni sposób, a nie np. ślepo ufa temu, że zasugerowane przez CAT-a tłumaczenie jakiegoś zwrotu jest zawsze poprawne. Bo wiele zależy od kontekstu, a koty nie do końca znają się na kontekście.
Mamy i takich tłumaczy, którzy nigdy nie korzystali z tego typu rozwiązań, a mimo to bardzo dobrze radzą sobie z szybkim i dokładnym tłumaczeniem tekstów. Często są to tłumacze „starszej daty”, więc możliwe, że w ich przypadku doświadczenie jest ważniejsze niż technologia.
W przyszłości planujemy stworzyć własny, prosty system CAT dopasowany do naszych potrzeb, a także do potrzeb naszych tłumaczy i klientów. Ale chyba nigdy nie będziemy nikogo zmuszać do porzucenia nawyków i korzystania z naszego rozwiązania… Będziemy tylko ładnie prosić i przekonywać :).
Czy Tłumacze to fajni ludzie?
Oczywiście, że tak! Inaczej byśmy z nimi nie pracowali. Zdarzyło nam się na przykład zaprzestać współpracy z tłumaczem, bo zamiast poprawić błędy, które zrobił w tłumaczeniu odpisał nam bardzo nieprzyjemnym tonem, twierdząc, że on wie lepiej, jak wygląda dobre tłumaczenie i nikt mu nie będzie wmawiać, że coś zrobił źle. Mimo tego, że większość jego tekstów była dobra, pożegnaliśmy się z nim.
Bo Tłumacz powinien być pewien swoich możliwości i dumny z tego, że jest dobry w tym, co robi, ale musi być też w stanie przyznać się do błędu, przyjąć konstruktywną krytykę na klatę i nieustannie pracować nad jakością swoich tekstów oraz zasobem słownictwa.
A przede wszystkim, powinien być to ktoś, z kim dobrze nam się współpracuje, kto szanuje nas oraz klientów (i ma nasz szacunek) i z kim chętnie umówilibyśmy się na piwo (albo kawę… albo lunch). Niezależnie od wieku, płci, zainteresowań czy poglądów politycznych.
Zdarzało nam się, że tłumacze odwiedzali nas w naszym krakowskim biurze. Kiedyś Ania, świetna tłumaczka polsko-angielska, przyniosła nam poweselne ciasta i siedzieliśmy przez 20 czy 30 minut w kuchni rozmawiając o jej podróży poślubnej.
Bo właśnie tacy są Tłumacze – otwarci, skromni, szczerzy, pełni pasji… Oczywiście każdy na swój sposób, ale w każdym razie wszyscy to po prostu fajni ludzie i mamy nadzieję, że tak zostanie już zawsze. Niezależnie od tego czy będzie ich 150 czy 15 tysięcy.
Chcielibyście dowiedzieć się jeszcze czegoś na temat naszych Tłumaczy? Pytajcie w komentarzach!
Zostań naszym Tłumaczem